Nasza twórczość: wiersze
WIERSZE S.M.Lidii
Imię Twe Jezu budzi do życia,
otwiera oczy, serca rozpala,
natychmiast giną smutne przeżycia
i ból się wszelki od nas oddala.
Na Twoje Imię człowiek w zachwycie,
odczuwa rozkosz i ukojenie,
widzi, jak pięknem raczysz obficie,
dlatego wpada w słodkie omdlenie.
Najsłodsze Imię, perło i kwiecie,
stworzenia Swego jesteś zachwytem,
czyż jest milszego coś we wszechświecie,
tylko Ty jesteś koniecznym Bytem.
Jezu, Ty jesteś koniecznym Bytem,
pragnienia stworzeń zaspokojeniem,
pokarmem duszy, szczęściem obfitym,
nagrodą jesteś, marzeń spełnieniem.
W słodyczy Twego Imienia tonę,
niebieska cisza mnie utuliła,
zamilkły słowa – miłością płonę,
będę Imieniem Twym się szczyciła.
Ilekroć patrzę w Jej Obraz Święty,
serce me ogniem niebiańskim pała,
jakiś duch siły i niepojęty,
chce bym jak Ona święta została.
Jej wzrok pociąga w górne przestworza,
wskazuje ścieżkę, którą zdążała,
gdzie jest nadzieja, gdzie jasna zorza,
gdzie nasza Miłość i Jego chwała.
Piękna, ofiarna, Bogu służąca,
przy białej Hostii wiernie czuwała,
jej miłość czysta, zawsze gorąca,
bo bardzo Boga w Hostii kochała.
Dlatego chciała, by świat ten cały,
wielbił Jezusa w Hostii skrytego,
chciała by miasta polskie też miały
w monstrancji Boga Trzykroć Świętego.
Opuszcza Francję, jedzie do Lwowa,
i tam fundacja nowa powstała,
ona na wielkie trudy gotowa,
oblubienicą Pana została.
I odtąd nic Ją w świecie nie cieszy,
jak tylko praca dla Swego Pana,
gdzie sprawy Pana, Ona tam spieszy,
bo jest w Nim bardzo zakochana.
Buduje Klasztor, Kościół wspaniały,
w Polsce regułę drugą przyjmuje,
wszystko dla Boga, dla Jego chwały,
przykładem świeci, Siostry miłuje.
Matka Najdroższa – Maria od Krzyża,
na pewno z Panem króluje w chwale,
gdy my wołamy, do nas się zbliża,
i wysłuchuje próśb naszych stale.
Cichutka Hostia i taka mała,
a jaka miłość w niej niezgłębiona,
jaka w niej dobroć i wielka chwała,
jaka w niej siła niezwyciężona.
Ja będę z wami do końca świata
i nie zostawię was sierotami,
we Mnie wy macie Boga i Brata,
będę was wspierał, będę Ja z wami.
Lecz miłość wielka pragnie miłości
I serca niby oblubienicy,
chce dzielić skarby swojej mądrości,
zagłębić ludzi w Swej Tajemnicy.
Ubóstwo – to niepokalaność duszy,
to zwrot zupełny do ojczyzny w niebie,
żaden byt ziemski nie cieszy, nie wzruszy,
bo szczęście widzi swe w anielskim chlebie.
Dusza już cała do Boga należy,
potrzebne skarby ma swoje w niebie,
inaczej waży, inaczej już mierzy,
tam swoich rzeczy już szuka dla siebie.
Nie wie co zazdrość, zachłanność, co chciwość,
w piękno nieziemskie dusza się wpatruje,
widzi Jezusa, czuje Jego Miłość,
tam ona tęskni, bo Boga miłuje.
Co będzie jutro, do Boga należy,
ufa, nie robi na jutro zapasów,
wpatrzona w Boga, tylko Jemu wierzy,
żyje spokojnie, nie chce lepszych czasów.
Świadkiem Jezusa jest ta lampka wieczna
jaka jest dla nas ta miłość serdeczna,
od nas wymaga prawdziwej miłości
bo chce obdarzyć nas szczęściem w wieczności.
Największym grzechem to jest brak miłości
dla Bożego serca nasz brak wdzięczności,
jak spojrzysz w Oczy, gdy pójdziesz do Nieba,
gdy nie rozróżniałaś żywego Chleba.
Niebo drży i się lęka myśląc o tym,
kto nie kochał, jak się czuć będzie potem,
kto pozna Miłość, wyniszczenie Boga,
to jaka go wówczas przeniknie trwoga.
Póki żyjemy, niech serce nam płonie,
w żarliwej miłości Boga niech tonie,
miłość prawdziwą ofiarą się mierzy,
a więc kochajmy szczerze, jak należy.
Patrzę na Hostię odrobinkę chleba,
widzę w Niej wszystkie wspaniałości Nieba
bo wiara uczy, że w Niej Bóg ukryty
Majestat, Piękno i pokarm obfity.
Że wszelkie dobro Hostia mieści w sobie
choć skromna, wiele mówi tobie,
bo w Niej Bóg skryty Mocy i Mądrości
Ocean Dobra, Wiedzy i Mądrości.
Idź do Jezusa jak najszybciej z rana
On jest najlepszym Przyjacielem duszy
padnij przed Panem w Hostii na kolana
On cię uświęci, serce twoje wzruszy.
On stale czeka na spotkanie z tobą
On ciebie kocha, pragnie wzajemności
jest wielkim Bogiem, jest żywą Osobą
tęskni i pragnie od stworzeń miłości.
Wiersze s.m.izabeli
Miłości
Ty jesteś poetom natchnieniem,
Ty piękne rzeźby dobywasz z marmuru,
Ty serca gorące unosisz pragnieniem,
I dźwiękiem organów zagrasz do wtóru.
Miłości, ty kryjesz najmilsze pragnienia,
Potęgą uczuć mierzysz przestworza,
W tobie tęsknoty, wzloty, marzenia
I barwy tęczy, jak ranna zorza.
Miłości – kto cię zrodził na ziemi?
Kto cię w sercach ludzkich zapala,
Kto ci dał siłę kruszyć kamienie
I kto ci kazał kochać wytrwale?
Miłości – kto cię kiedy odmierzył,
I kto cię kiedy zakuł w kajdany,
Kto małe serca w ogrom rozszerzył
I kto przez ciebie był nie poznany?
Miłości – jesteś promieniem z nieba
I kto cię kiedy oglądać może?
Ciebie jak słońca światu potrzeba,
Wieczna Miłości – Ciebie, mój Boże!
U stóp Twoich
W ciszy wieczoru, czy w skwarze południa
U stóp Twoich tak mile i cicho
Serce radością śpiewa jak lutnia,
A dusza błogim pokojem oddycha.
Uczynki moje jak piasku ziarenka,
Pacierz codzienny – to kropelki rosy,
U Stóp Twoich złożę Ci swoją piosenkę
Złotem obłoków śląc pod niebiosy.
U stóp Twoich pragnę złożyć ofiarę,
Ofiarę piękną i godną Ciebie,
Lecz tu na ziemi wszystko jest szare,
Jakże zaświecić to ma na niebie?
Z gliny spraw małych cegiełkę uczynię,
Co dzień u stóp Twoich położę,
A z życia dla Ciebie stanie świątynia,
Byś w niej na wieki zamieszkał, o Boże.
Gdy ziarna piasku wieczność zabierze
I kropel rosy nie pozostanie,
Pozwól mi wtedy z radością i szczerze,
Spocząć u Stóp Twoich Panie.
Jezu w milczeniu stoisz na Tronie
W milczeniu lampa przy Tobie płonie,
W zupełnej ciszy pachnie kwiat,
I barwą swą ozdabia świat.
W ciszy szedłeś tu na ziemię
Gdy ją pokryły nocne cienie
Milczeniem dajesz Ojcu chwałę
Milczenia chciałeś życie całe.
Jezu Ty zawsze tak kochasz ciszę
Kiedy w niej Twoje słowa usłyszę?
Kiedy odczuję Twoje wołanie?
Naucz mnie kochać ciszę, o Panie.
Panie ja wcale milczeć nie umiem,
Dlatego mowy Twej nie rozumiem
Do Serca Twego trafić nie mogę
Bo mi wskazujesz milczenia drogę.
Najgłośniej mówisz w największej ciszy
Dlatego Ciebie mało kto słyszy
Ty białej Hostii okryty cieniem
Najwięcej mówisz do nas milczeniem
Płyńcie rzeki, huczcie morza,
Z wieczora i z rana,
Uwielbiajcie Imię Boże,
Uwielbiajcie Pana!
Rośnij ziele, szumne lasy,
Na melodię znaną,
Śpiewajcie po wieczne czasy,
Uwielbiajcie Pana!
Leć słowiku, leć promyku,
W zorzę malowaną,
Śpiewaj pieśni swe wietrzyku,
Uwielbiajcie Pana!
Lataj ptaszku, śpiewaj dziecię,
Zegnij swe kolana,
Niech piosenka twoja leci,
Przed Ołtarze Pana!
Boże dzieci na tym świecie,
Cześć Boga wpisana,
Niechaj z ziemi w niebo leci,
Uwielbiajcie Pana!
Smutno mej duszy i zimno,
Do kogo wyciągnąć nam ręce?
Wszystko dziwnie jest inne
Zostaję w swojej udręce.
Odchodzą dni i miesiące
I życie jak wicher przemija.
Nieczułe serce bez końca
Resztę uczuć zabija.
Usta mówić nie mogą
Serce pojąć nie zdoła
Idąc ciemności drogą
Milczenie w przestrzeni woła.
Panie, Ty słyszysz mą skargę
I serca odczuwasz drżenie.
Ty pomóc możesz naprawdę
Rozumiesz każde westchnienie.
Robaczek przez Ciebie stworzony
Nie żyje bez Twej opieki.
Czy nie dasz mi Twej obrony?
Pozwolisz zginąć na wieki?
Litujesz się nad zbrodniarzem
Zapalasz mu niebo ogniste
Z niebem i ziemią dziś razem
Wołam: ratuj mię, Chryste!
Tajemne drzwi
Są takie drzwi, tajemne drzwi
Nikt chodzić tam nie może,
I ma je każdy, masz je i ty,
Otwierasz – Wolą Bożą.
U drzwi tych zawsze stoi Pan
I zawsze do nich puka,
I nigdy nie zostajesz sam,
On zawsze ciebie szuka.
Odgadnij, bracie, co to jest,
Nie trudne to zadanie,
Serce ludzkie ma taką treść,
Tajemnic jest mieszkaniem.
W ich głębię tylko wchodzi Bóg
Spisuje twe cierpienia,
Zakreśla plany życia dróg,
Kieruje twym sumieniem.