„Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy”

„Pogrzeb nazywany jest pożegnaniem, ale my się z Tobą nie żegnamy” – takie słowa padły podczas Mszy św. pogrzebowej zmarłej 15 stycznia naszej Najmilszej s. M. Anny. 18 stycznia Eucharystii w naszym kościele, a potem ceremoniom na cmentarzu, przewodniczył J.E. bp Zbigniew Zieliński w asyście licznie zebranych kapłanów – ks. dziekana Zbigniewa Krawczyka, ks. Jerzego Urbańskiego – proboszcza parafii pw. NSJ; ks. Józefa Domińczaka – proboszcza parafii pw. św. Jacka, którą reprezentował także wikariusz ks. Mariusz Rzędzian; ks. Jana Giriatowicza; ks. Cezarego Filimona – proboszcza parafii pw. św. Jana Kantego; ks. Bogdana Pipkę – kapłana obrządku grekokatolickiego; ks. Dawida Andryszczaka – kapelana słupskiego szpitala; ks. Sebastiana Przybyły – kapelana biskupa; ks. Zygmunta Halejcio i ks. Józefa Kwiecińskiego – naszego kapelana. Obecni byli także przedstawiciele Rodziny naszej zmarłej Siostry. Przed Mszą św. odmówiłyśmy wraz z zebranymi wiernymi różaniec św. w intencji dusz śp. s. M. Anny. Dziękujemy wszystkim obecnym na modlitwie, mimo utrudnień wynikających z rozpoczętego dwa dni wcześniej remontu prezbiterium naszego kościoła.
„Bogu niech będą dzięki przez Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie” – tak rozpoczął swoją homilię bp Zbigniew – „Żegnamy s. M. Annę Lisowską od Dobrego Pasterza, mniszkę klaryskę od wieczystej adoracji. W tym zawiera się charyzmat jej życia. To zdanie, ten tytuł opisuje treść jej życiowego powołania. Można powiedzieć, że zostaliśmy przygotowani na to rozstanie z nią poprzez bardzo obfite obchody jubileuszy: i tego związanego z poświęceniem tego kościoła, i tego związanego z 75-leciem pobytu sióstr w Słupsku. W ten właśnie sposób, jeszcze bardziej wydobywając ogromny wkład w te jubileusze takich osób jak s. M. Anna, przywołujemy tą bogatą historię tego miejsca, historię cichą i głośną zarazem. Cichą – bo dokonującą się przez kontemplację za klasztornymi murami; głośną, wielką, ważną, bo właśnie w tej ciszy omadlającą nie tylko to miasto, nie tylko tę diecezję czy Ojczyznę, ale cały Kościół. Zatem nie po raz pierwszy, i pewnie nie po raz ostatni, przekonujemy się o niezwykłym i bogatej, choć cichej historii takich osób jak s. M. Anna.” – Biskup przywołał najważniejsze fakty z życia naszej Siostry oraz zacytował kilka jej myśli, które zachowały się w jej notatkach (czyt.: Pan wezwał na wieczystą adorację s. M. Annę od Dobrego Pasterza – Słupsk – Siostry Klaryski od Wieczystej Adoracji)
Następnie Pasterz naszej diecezji kontynuował: „Bogactwo życia ewangelicznego tylko w drobnym stopniu daje o sobie znać w tych słowach, które przytoczyłem. Stajemy pełni wiary, chrześcijańskiej nadziei do modlitwy o życie wieczne dla zmarłej s. M. Anny przywołując jej długie, niezwykłe życie pisane miłością do Jezusa Eucharystycznego, do Kościoła i do wszystkich spraw, które omadlała. Ileż godzin modlitwy każdego dnia, pewnie sam Pan Bóg zna ten wkład, który wnosiła w to, że ten zwariowany świat jeszcze się nie unicestwił. I właśnie dzisiaj mamy okazję, żegnając zmarłą s. M. Annę, uzmysłowić sobie potrzebę odkrywania tego wielkiego daru jakim jest modlitwa. To właśnie tym kierował się papież Franciszek, kiedy zapowiadał w minionych dniach wprowadzenie Roku Modlitwy, aby chrześcijańskiemu światu, całej ludzkości, uzmysłowić jak niezwykłym skarbem jest możliwość rozmawiania z samym Bogiem. Mówimy dużo o tym, że trzeba rozmawiać z ludźmi, mówimy dużo o tym, że trzeba ludzi słuchać, trzeba jeszcze bardziej rozmawiać i słuchać Boga, Tego, który nas stworzył, który pragnie naszego szczęścia, który nam towarzyszy i otacza nas swoją łaską.”
„Kto spożywa ten chleb będzie żył na wieki, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” – nawiązał bp Zbigniew do słów z odczytanego fragmentu szóstego rozdziału Ewangelii wg św. Jana – Te słowa stanowią kwintesencję życia tutejszych mniszek, które tą prawdę jeszcze bardziej zgłębiają adorując w dzień i w nocy eucharystycznego Jezusa. To właśnie tutaj mamy okazję jeszcze bardziej uświadomić sobie ten niezwykły dar Bożej Obecności. Świat, który szuka recept na lepszy los, na poprawę różnego rodzaju trudów i skomplikowanych dziejów, szuka często nie tam gdzie jest rozwiązanie, nie tam gdzie są prawdziwe środki, które dają moc człowiekowi rozwiązywania tych trudnych spraw.
Dzisiaj, przeżywając tą uroczystość pogrzebową, chcemy wdzięcznością objąć życie śp. s. M. Anny i Bogu przede wszystkim wyśpiewać hymn wdzięczności za takich ludzi jak ona, którzy swoją modlitwą, z dala od zgiełku, ale nie bynajmniej z dala od świata, omadlają ten świat i kochają go do granic, do szaleństwa. Paradoksalnie, poprzez to odizolowanie, które mogą wyrażać klasztorne kraty czy mury i reguła życia kontemplacyjnego, są w tym świecie jeszcze bardziej obecne. Mądrość, która wypływa ze zjednoczenia z Chrystusem, dała o sobie znać w tych krótkich, przytoczonych przeze mnie jej wyznaniach, ale też pokazuje jeszcze jedną ogromną wartość, często dzisiaj przez człowieka niezauważalną. Mówimy dużo o potrzebie dbania o kondycję fizyczną, zdrowotną, czy jednak równie mocno, pamiętając, że człowiek jest jednością duszy i ciała, dbamy o kondycję ducha? Z jednej strony wytyczamy sobie plany dotyczące gospodarki, ekonomii, które mają poprawić jakoś życia, byt ludzkości, a w konsekwencji mamy do czynienia z ludźmi coraz mniej szczęśliwymi, ludźmi, których kondycja pozostawia bardzo wiele do życzenia. Tragiczny kształt polskich rodzin. Dzisiaj są to różnorakiego rodzaju związki. Życie duchem przekłada się na konkretne owoce. Nie ma ludzi szczęśliwych z przypadku, nie ma ludzi nieszczęśliwych z przypadku. Nie ma małżeństw, rodzin, społeczeństw, narodów szczęśliwych z przypadku i nieszczęśliwych z przypadku.”
Podsumowując bp Zbigniew zachęcał: „Chciejmy więc dzisiaj, dziękując Panu Bogu za dar życia, za dar miłości do Kościoła, naszej drogiej s. M. Anny, prosić by Pan Bóg jej niezwykle oddane Jemu i Kościołowi życie przyjął i obdarzył nagrodą życia wiecznego w niebie. Chcemy przez jej pośrednictwo prosić także abyśmy sami podejmując modlitwę nie tylko wołali o niebo dla niej, ale nieba jeszcze bardziej zapragnęli. Abyśmy swoim jeszcze bardziej godnym, chrześcijańskim, nie tylko w deklaracjach, życiem, zapracowali sobie także na niebo. Każdy z nas został stworzony na obraz i Boże podobieństwo i domaga się wypełnienia, kontynuacji tego daru stworzenia. Dlatego dzisiaj niech jeszcze bardziej będzie w tym naszym skromnym, ale bogatym jak życie śp. S. M. Anny, zgromadzeniu obecna ta wielka sprawa powołania do życia pełnią życia, tego życia, które sprawia, że doświadczamy dobrobytu, ale także tego życia, które zabiega o dobrostan ducha. Samo to się nie stanie, dlatego chcemy dzisiaj także prosić dla nas o ducha podobnej gorliwości jak ta, którą odznaczała się polecana Bożemu Miłosierdziu s. M. Anna Lisowska.”
Na koniec, zza klauzury, wybrzmiało także słowo od nas: „Jeszcze nie tak dawno wpatrywałyśmy się w betlejemską grotę – rozważając tajemnicę narodzin Pana Jezusa, wiara prowadziła nas dalej, ku Kalwarii, do Grobu, który o brzasku jutrzenki trzeciego dnia okazał się pusty. Pan przyszedł na świat, aby umrzeć, zwyciężyć śmierć i zmartwychwstać. Taka też jest droga naszego życia. Z Jego miłości, rodzimy się, odkrywamy swoje powołanie, pragniemy jak najpiękniej przeżyć podarowany nam czas – lecz przychodzi moment, gdy Pan wzywa nas już do siebie. Przechodzimy przez bramę śmierci podając Miłosiernemu dłoń, ufając, że w dniu ostatecznym wraz z Nim powstaniemy do życia.” – a nawiązując do chwili śmierci naszej Siostry – „Kres Twojej doczesnej pielgrzymki zaskoczył nas wszystkich. Choć czułaś się osłabiona, mówiłaś tamtego dnia, że będzie dobrze, żeby się nie martwić. Jak zawsze, przed Mszą św. wieczorną przyjęłaś Komunię św.. A potem? Oblubieniec wezwał swoją oblubienicę. Za kilka miesięcy, w kwietniu świętowałybyśmy Twoje 96. urodziny, a w październiku minęłoby 75 lat od chwili, gdy jako aspirantka przekroczyłaś próg naszego klasztoru. Od tamtego dnia, 4 października 1949 roku, to słupskie „Loreto” stało się Twoim domem. Byłaś jedną z pierwszych powołanych do dopiero co powstałego klasztoru. Doświadczyłaś trudów początków tego dzieła.” – wspominając ostatnie lata s. M. Anny: „Szybko spodobało się Boskiemu Mistrzowi wprowadzić Ciebie do swej szkoły cierpienia. Różne dolegliwości i choroby sprawiły, że ostatecznie z klauzury przeszłaś do posługi w zewnętrznej części klasztoru. Zawsze jednak pozostałaś wierna modlitwie i adoracji Przenajświętszego Sakramentu. Jednoczyłaś swoje cierpienie z cierpieniem Jezusa polecając Mu tyle różnych intencji i spraw. Gdy już w ostatnich latach życia nie mogłaś uczestniczyć w życiu wspólnym, przyjmowałaś każdą spełnianą posługę wykorzystując to także jako okazję do ćwiczenia siebie. Cieszyłaś się z każdego gestu życzliwości i pamięci. Swój czas wypełniałaś modlitwą – niezliczona ilość odmówionych różańców św., koronek i innych modlitw, a w chwilach trudu powtarzane z ufnością i w prostocie serca wezwanie: Jezu, ufam Tobie, Jezu, ufam Tobie.
Dziś to my ufamy, że Ten, którego całą sobą umiłowałaś i któremu tak wiernie tu na ziemi służyłaś jako adoratorka Jego Eucharystycznej Obecności pośród nas, przyjmie Ciebie do swego Wiecznego Królestwa pokoju, byś już wpatrując się bez zasłony w Jego Najświętsze Oblicze mogła mówić: kocham Ciebie, Panie. Choć pogrzeb nazywany jest pożegnaniem, my nie żegnamy się z Tobą. W tej szczególnej chwili, dziękujemy Ci za każdą Twoją modlitwę, chwilę adoracji, za ofiarowane i przeżyte cierpienie, za to wszystko, czym budowałaś kolejne pokolenia sióstr będąc przykładem kultury osobistej i dokładności, dziękujemy za Twój uśmiech i cenne myśli, którymi się z nami dzieliłaś. Pozostaniesz w naszej pamięci, w naszych wspomnieniach, a nade wszystko w modlitwie. Lecz o tą modlitwę chcemy i Ciebie prosić. Twoja misja nie kończy się, lecz dopiero rozpoczyna się. Wierzymy, że będziesz orędować za naszą Wspólnotą i całym Zakonem, który przecież tak kochałaś.” – zakończyłyśmy nasze słowo, po którym nastąpiły dalsze ceremonie pogrzebowa.