110. rocznica chrztu bł. Bronisława Kostkowskiego

Piątkowe popołudnie zgromadziło nas i wiernych w kościele na celebracji 110 rocznicy chrztu bł. Bronisława Kostkowskiego. Alumn i męczennik II wojny światowej, Patron Słupska, przyjął ten sakrament w naszej świątyni.
Obchody rozpoczęły się konferencją zatytułowaną „Czy spełniło się marzenie bł. Bronisława o kapłaństwie? Nadzieja i męczeństwo bł. Bronisława”. Konferencję wygłosił ks. Dawid Andryszczak, kapelan słupskiego szpitala.
Prelegent swoje wystąpienie rozpoczął od definicji marzenia: „Z perspektywy psychologii i w języku słownika polskiego możemy znaleźć takie określenia na słowo marzenie: powstający w wyobraźni ciąg obrazów i myśli odzwierciedlających pragnienia, często nierealne; marzenie to przedmiot pragnień i dążeń. Jeśli chodzi o słowo marzyć to słownik języka polskiego podaje nam taką definicję: wyobrażać sobie to, czego się pragnie, rozmyślać o rzeczach przyjemnych, często nierealnych, bardzo czegoś pragnąć.
Znamy w historii Kościoła takie osoby, które miały swoje pragnienia i ofiarowały je Bogu i Pan Bóg podejmował wobec tych osób taką szczególną pedagogię. Gdybyśmy sięgnęli do Ewangelii, to możemy tam znaleźć taki fragment w dwudziestym rozdziale Ewangelii wg św. Mateusza, kiedy to matka Jakuba i Jana przychodzi do Jezusa i wstawia się za swoimi synami i wyraża swoje pragnienie, opowiada Jezusowi o czym marzą Jakub i Jan, i chce aby dwaj synowie zasiedli w królestwie niebieskim po prawej i po lewej stronie. I wtedy Jezus mówi do tej matki: sami nie wiecie o co prosicie, czy możecie pić kielich, który Ja mam pić? Pan Jezus oczyszcza to pragnienie, ale wskazuje jednocześnie, że ich pragnienie spełni się, ale niekoniecznie tak, jak oni to sobie wyobrażają. Zaczyna się więc pewnego rodzaju droga oczyszczenia pragnienia Jakuba i Jana”.
Ks. Dawid odniósł się także do postaci św. Augustyna, który mawiał, że „kiedy milkną usta w modlitwie, modlą się pragnienia” oraz do św. Filipa Neri, który bardzo chciał wyjechać do Indii, ale jezuici odmówili mu. Przyjął zadanie głoszenia Ewangelii w Rzymie i gdy w pewnym momencie otrzymał pozwolenie na wyjechanie na misje, odpowiedział: „tu są moje Indie i tu są moje misje”, mówiąc o Rzymie i osobach wśród, których apostołował. Trzecią postacią przywołaną w konferencji była św. Teresa z Lisieux z jej pragnieniem także udania się na misje.
„Pragnienia i marzenia, które święci czy każdy, który idzie za Panem Jezusem, wyraża przed Panem, w pewnym momencie doznają pewnego rodzaju oczyszczenia. Czy tak było w przypadku bł. Bronisława? Czy jego marzenie kapłaństwa wypełniło się?”
Prelegent przywołał szeroki kontekst czasów, w których urodził się przyszły błogosławiony męczennik, ale także nawiązał do chwili obecnej, czyli Roku Jubileuszowego, który przeżywamy pod hasłem „pielgrzymi nadziei” – „Z marzeniami, z pragnieniami jest związana właśnie nadzieja. Bł. Bronisław jest rzeczywiście człowiekiem wielkiej nadziei”.
Kapłan bardzo szczegółowo przywołał także biografię Alumna mocno akcentując, że „Bronisław mógł porzucić kapłaństwo za cenę wolności, ale nie zrezygnował”.
„Możemy przypuszczać, że pragnienie sprawowania Eucharystii było połączone z tym, że Bronisław uczestniczył w niej, karmił się Ciałem Pańskim. To dawało mu siłę, by spoglądać w przyszłość, by widzieć przed sobą cel, do którego dążył – kapłaństwo. Dużo większym pragnieniem jego, które jest w istotą kapłaństwa, było złożenie swojego życia w ofierze. Gdybyśmy prześledzili teologię biblijną kapłaństwa, to zwrócilibyśmy uwagę, że właściwie na samym końcu – począwszy od Starego Testamentu i wizji kapłaństwa w Starym Testamencie aż poprzez to, co czytamy w Liście do Hebrajczyków – istotą życia kapłańskiego jest złożenie swojego życia w ofierze. Może być tak jak w przypadku błogosławionych kapłanów męczenników, którzy rzeczywiście oddają swoje życie fizyczne w ofierze, ale pragnienie, które było w sercu bł. Bronisława, spełnia się w tym, że on właściwie dotyka istoty życia kapłańskiego. Składa swoje życie w ofierze, oddaje swoje życie z miłości do Chrystusa”.
„Bł. Bronisław jest nie tylko kapłanów – choć przede wszystkim – ale także dla małżonków, którzy nieustannie walczą o swoją wierność ślubom, dla wszystkich, którzy podejmują zobowiązania, orędownikiem i wzorem w dążeniu do tego, aby nie zdezerterować, aby obronić to, co jest tym moim powołaniem”.
Wprowadzając do mającej się rozpocząć zaraz po konferencji Mszy św. ks. Dawid przypomniał, że Eucharystia to także nasze „spotkanie z błogosławionym w tajemnicy świętych obcowania” i podsumowując dodał: „Pan, który przychodzi i daje siebie w ofierze, powołuje nas także do tego, żebyśmy i my wydawali nasze życie w ofierze, tak jak bł. Bronisław. Czy jego marzenie się spełniło? Wydaje mi się, że ta nadzieja, którą pokładał w Panu Bogu i to, że był „pielgrzymem nadziei”, że ta nadzieja doprowadziła go do tego, co jest najistotniejsze w życiu kapłańskim, do złożenia swego życia w ofierze, ale także w tym momencie do świętości”.
Dziękczynnej Mszy św. przewodniczył J.E. bp Krzysztof Zadarko. Wokół Chrystusowego ołtarza zebrali się także inni kapłani naszego dekanatu: ks. dziekan Zbigniew Krawczyk, ks. Dawid Andryszczak, ks. Jan Wojtczak i ks. Zygmunt Halejcio. Obecni byli także Rycerze Kolumba ze Słupska, którzy wystawili swój poczet sztandarowy.
Swoje kazanie Biskup rozpoczął od nawiązania do odczytanej liturgii Słowa: „Dzisiejsza Ewangelia jest doskonałą ilustracją życiorysu bł. Bronisława, ale nie tylko. Mamy dzisiaj właściwie trzy czytania. Pierwsze, historia Józefa sprzedanego przez braci z zazdrości i zawiści. Druga historia to dzisiejsza Ewangelia: przypowieść o tych, którzy zabili wysłanników właściciela winnicy z głupoty, również z zazdrości, z pazernej postawy, aby mieć jeszcze więcej. I trzecia historia to jest biografia bł. Bronisława. Wszystkie te historie łączy jedna myśl, jedna idea. Jest to myśl kerygmatyczna. Niejednokrotnie stajemy wobec doświadczenia zostania odrzuconym. Odrzucenie spotkało także Jezusa Chrystusa. Odrzucony przez ludzi stał się kamieniem początku budowania najpiękniejszej budowli jaką jest Kościół. Warto przypomnieć sobie ten motyw, aby dobrze spojrzeć na dzisiejszy wieczór – wspomnienie bł. Bronisława.
Istota kapłaństwa to również istota chrztu świętego. Każdy od początku jest powołany na mocy chrztu do trzech funkcji, które tłumaczą sens chrztu. Od momentu chrztu zanurzeni w wodzie sakramentalni, przez wszczepienie w Chrystusa, wszyscy jesteśmy powołani, aby być królami, prorokami, aby być kapłanami. Królowanie oznacza w języku Ewangelii służyć ludziom wszędzie tam, gdzie trzeba okazać konkretną miłość bliźniego. Funkcja prorocza będzie oznaczała dobre słyszenie głosu Boga i widzenie, a potem sztukę dzielenia się tym słowem, czyli apostolat. Chęć dzielenia się wiarą rośnie w sercu człowieka, który rzeczywiście poznał miłość Boga. Dopóki ta miłość nie płonie w sercu, dopóki nie wypali największej przeszkody jaką jest grzech, nie wydaje owocu. Chrzest czeka na owoc. Podobnie jak funkcja kapłańska. Nie składa się ofiary dla samej ofiary. Pan Bóg nie chce cierpiętników i nie stworzył śmierci, i nie stworzył cierpienia. Kapłaństwo jest jedyną możliwą formą, aby skutki grzechu zostały zaleczone. Wszystkie te trzy funkcje są w chrzcie świętym rozpoczęta, a potem dojrzewać będą i wtedy życie człowieka zaczyna przypominać życie według Ewangelii, staje się święte.
Bł. Bronisław miał to pragnienie świętości bardzo wcześnie. Chciał wstąpić do seminarium chrystusowców, być misjonarzem” – biskup przywołał spór Bronisława z mamą, która bardzo nalegała na to, aby był jednak księdzem diecezjalnym, tu na miejscu, blisko domu, i której naleganiom ostatecznie uległ przyszły męczennik i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku.
W kazaniu nie zabrakło oczywiście kwestii czasu, jaki Błogosławiony spędził w obozie koncentracyjnym w Dachau, który był ostatnią stacją jego drogi krzyżowej: „Trzy lata w obozie, w więzieniu. On, jako kleryk, zasłynął ze swojej niezwykłej skromności i determinacji, również ze swojej wrażliwości na drugiego człowieka. Nie odznaczał się tylko pobożnością. Odznaczał się postawą służenia drugiemu człowiekowi. I to jest chyba najważniejszy rys jego życia. Owocem jego życia była jego bardzo konkretna miłość bliźniego. Tam gdzie jest to możliwe – służę, odkładam siebie i jestem do dyspozycji drugiego człowieka. Gdy jesteśmy tylko pobożni, lubimy się modlić – to jest bardzo ważne, bez modlitwy nie ma Kościoła – ale jeżeli do tej naszej modlitwy nie będzie dołączony konkretny uczynek miłosierdzia, to pobożność zbudowana tylko i wyłącznie na modlitwie jest dewocją, ładnie wygląda, ale jest pusta, to nie jest ten owoc. I z drugiej strony: jeżeli jesteśmy tylko aktywni, wszędzie nas widać, taki aktywizm prowadzi najczęściej do katastrofy. Sztuką jest znaleźć jedno i drugie – modlitwę i konkretną postawę miłości bliźniego. Jeżeli tak żyjemy, możemy być pewni, że za chwilę będziemy przeszkadzać innym – ludziom z naszego otoczenia, społeczeństwu, państwu, któremu przeszkadza religia, Kościół. Cechą charakterystyczną nazizmu, który zbudował obóz koncentracyjny w Dachau dla opozycjonistów władzy, duchowieństwa, szczególnie katolickiego, dla Żydów, homoseksualistów i uchodźców, cechą nazizmu było wyeliminowanie z przestrzeni publicznej jakiegokolwiek odniesienia do Boga. To nie była tylko kwestia opozycji politycznej wobec coraz bardziej bezwzględnej, terrorystycznej władzy, likwidującej wszelkie przejawy innej myśli. Tu chodziło o dotarcie do samych korzeni człowieka, który wobec takiej władzy manifestuje swoją wolność, swoją niezależność i jednocześnie daje świadectwo kompletnie innym wartościom niż te, które proponuje władza brutalna, dyktatorska władza”.
„Bronisław był człowiekiem, który miał odwagę wobec wszystkich powiedzieć: wybieram Boga, jestem przygotowany na wszystko. Takim niepodważalnym dowodem jego dobrej, szlachetnej woli, wiary w Boga, było to, że kilkakrotnie proponowano mu rezygnację z kapłaństwa, a on powiedział: nie, wybieram Boga choćbym miał złożyć ofiarę ze swojego życia”.
Odnosząc się jeszcze raz do dzisiejszego fragmentu Ewangelii, bp Krzysztof zauważył: „Jezus w tej przypowieści ostatni raz przemawia do faryzeuszy. Faryzeusze i uczeni w Piśmie nie mogli pogodzić się z tym, że Mesjasz może być kimś takim jak Jezus – Bóg i Człowiek. Nie mogli zobaczyć w Jezusie Chrystusie Boga. Ciągle Go tropili, śledzili i za każdym razem Jezus wykazywał ich błąd. Jedna jedyna rzecz, która jest przez Niego potępiona to hipokryzja. Do wszystkich innych grzechów ma miłosierną słabość. Do hipokryzji nie ma. Bo hipokryzja, czyli wewnętrzne zakłamanie, odrzucenie Boga i Jego łaski, jest to grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Myślenie inaczej i mówienie inaczej, to, co na zewnątrz nie pokrywa się z tym, co we wnętrzu, brak pokory”.
Podsumowując biskup raz jeszcze przypomniał, jak ważny jest dla każdego z nas sakrament chrztu świętego. „Ta dzisiejsza uroczystość – wspomnienie chrztu bł. Bronisława – jest zachętą, abyśmy cenili najpierw swój własny chrzest, dziękowali rodzicom, że kiedyś postanowili przynieść nas do kościoła i poprosili o chrzest. Ale potem już wszystko, stopniowo coraz więcej, zależało od nas”.
„Być wiernym swojemu sumieniu i Bogu, czy machnąć ręką i ulec w kompromisie? Szyderstwo, kpina, bawienie się z tego, co chrześcijańskie, katolickie, należy do standardów tych nowoczesnych, postępowych występujących w pięknych studiach telewizyjnych, popisujących się elokwencją, wszystko wiedzących – tylko jedno im przeszkadza: krzyż. Najlepiej go wyrzucić, nie można się odwoływać do wartości chrześcijańskich w przestrzeni publicznej. Ta dzisiejsza Ewangelia i bł. Bronisław Kostkowski, ten, który staje się dla nas ciągle inspiracją, chociaż mało odkrywany i mało znany, są zachętą abyśmy się nie bali. Jednego czego trzeba się bać to odrzucenia przez Boga”.
Należy modlić się, abyśmy „nie bali przynosić owoców Ewangelii” nawet gdy wiemy, że „komuś to się nie spodoba. Im bardziej pokornie i czysto, im więcej zanurzymy w tym naszej osobistej miłości, tym bardziej to może być prowokujące i będzie zasługiwało przez złego człowieka na odrzucenie. Przygotujmy się na to. Wszyscy jesteśmy powołani, aby przynosić owoce. I cieszmy się z tego świadectwa, które udaje nam się zostawić w naszym najbliższym otoczeniu. Nie bójmy się, tak jak Bronisław”, który również się nie lękał – „Dzisiaj dziękujemy za jego świadectwo i prosimy Boga, aby dodał nam siły i nadziei, że warto w takim zwariowanym świecie, w dzisiejszych czasach, trwać przy Jezusie Chrystusie, czynić tyle dobra ile potrafimy zrobić, bo to do dobra jesteśmy powołani. Bóg nie chce się zemścić – jak w dzisiejszej przypowieści, chce dać swoją łaskę tym, którzy chcą przynosić owoce”.
Po Eucharystii wspólnie prosiliśmy bł. Bronisława o wstawiennictwo w krótkiej modlitwie zakończonej błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem.