Św. Otton inspiruje także dzisiaj

Za nami drugie już wydarzenie z cyklu comiesięcznych Spotkań ze św. Ottonem. Jako, że nasze spotkanie zaplanowane było na 24 sierpnia, patronowało nam dwóch wielkich głosicieli Chrystusa i Jego Ewangelii – św. Bartłomiej Apostoł, którego tego dnia przydało liturgiczne święto i św. Otton. Eucharystię celebrował ks. dr Jarosław Kwiecień wraz z naszym kapelanem, ks. Józefem Kwiecińskim oraz ks. Zygmuntem Halejcio.

Po Mszy św., dotychczasowy rektor seminarium naszej diecezji wygłosił słowo, w którym przybliżył św. Ottona, jako nauczyciela i inspiratora dla nas współczesnych wyznawców Chrystusa. „Pierwsza rzecz w życiu św. Ottona, która mnie zainspirowała, to, to, że jemu w ogóle chciało się tu przyjść. Człowiek starszy, ustawiony w życiu, biskup z pozycją społeczną, w Niemczech, gdzie był szanowany, miał swoje lata i pozycję, niczego mu nie brakowało, by odejść w chwale z tego świata. Ale coś go gniotło, myślał o ludziach mieszkających na tych terenach, na Pomorzu. Zostawia swoje ułożone życie i wyrusza. Ruszył na Pomorze, gdzie wcale na niego nie czekano, gdzie go się nie spodziewano. Co mnie tu inspiruje? To, że go gniotło. Ponieważ bardzo ważne jest aby nas gniotło – to, że moi bliscy wcale nie zamierzają wierzyć, że dzieci i wnuki wcale nie chodzą do kościoła. Zawsze jest taka pokusa, by skupić się na sobie. Ottonowi się udało, on zainspirował ludzi na Pomorzu, nam się nieraz nie udaje, ale bardzo ważne jest aby nas zainspirowało jego pragnienie, że martwił się, że jest tam gdzieś jeszcze lud, który nie wierzy, nie ma radości z życia w przyjaźni z Bogiem. Zapytajmy się dzisiaj, jak bardzo mnie gniecie? Nie chodzi tylko o to, że córka nie wierzy, ale czy jak widzę, co się dzieje, co młodzież robi na różnych festiwalach, czy modlę się za nich? Albo czy zamiast pomstować na sąsiada, który jest trudny, martwię się o jego zbawienie? A myśląc o swoich bliskich, czy modlę się tylko o zdrówko, czy przede wszystkim zależy mi na tym, by tu na ziemi znali i kochali Boga i byli w niebie? Druga myśl – Otton nie miał łatwo tu na Pomorzu. W Pyrzycach ochrzcił prawie wszystkich, ale w Szczecinie już chcieli go wygonić. Podobnie na Wolinie. Jak był w Szczecinie, jest zapisany w jego życiorysie taki szczegół, że już zastanawiał się, czy ma przestać głosić, zostawić ich. Zaczął się modlić razem z księżmi, z którymi wyruszył na misję. I coś się zaczęło ruszać. Z nami jest trochę tak, że my też napotykamy na zamknięte serca. Czy modlę się, czy proszę o podpowiedź Boga? Czy główkuję, co robić? Więcej modlitwy i rozmowy z Bogiem. Czy poszczę za kogoś, kto nie wierzy? Otton uczy także cierpliwości. A może ten młody człowiek musi odejść? Ojciec z przypowieści pozwala odejść synowi. Powinno nas przejmować ich zbawienie, ale może muszą odejść na moment, by wiedzieć po co wrócić. Żeby zostać w Kościele, trzeba mieć głębszą motywację. Może musimy przemawiać głośniej tym, co robimy niż tym, co mówimy? Trzeba też wysłuchać tych, który z nami walczą. Co robię wobec zamkniętych serc? Czy się nie poddaję? Św. Otton inspiruje mnie też do tego, że Matka Boża była dla niego ważna. Historia mówi, że kiedy Otton wszedł na nasze ziemie, kiedy dotarł do Kołobrzegu, wybudował kościół i z rozmysłem poświęcił go Matce Bożej. Poświęcił swoją misję i pierwsze święte miejsce na naszej diecezji Matce Bożej. Czy ja mam takie miejsce poświęcone Matce Bożej? Mam na myśli owszem i dom, ulubiony wizerunek, obrazek, ale czy mam taki kawałek mojej przestrzeni poświęcony Maryi, a jeszcze bardziej, czy w moim życiu mam taką przestrzeń dla Maryi, że Ona jest dla mnie ważna, że w ciągu dnia coś tam sobie z Maryją zagadamy? Czy Ona ma ważne miejsce w moim życiu? Czy Ona jest uczestniczką mojego życia?” – dzielił się swoimi przemyśleniami ks. dr Jarosław zachęcając do zainspirowania się św. Ottonem i do modlitwy za jego wstawiennictwem, może szczególnie za tych, który są jeszcze daleko od Boga. Po wygłoszonym słowie, odbyło się nabożeństwo do naszego Świętego Patrona.