Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego
„Święćmy to święto najświętsze i najsławniejsze, w którym Pan powstał z martwych, święćmy je w radości i pobożności. Pan bowiem z martwych wskrzesił z sobą świat cały. Widzisz wielkość daru? Zachowaj, człowiecze, wielkość tego daru.” św. Jan Chryzostom.
Całe życie chrześcijanina jest paschalną liturgią. Rozpoznajemy w nim liczne piątki, wielokrotnie doświadczamy sobotniej ciszy, niepewności i oczekiwania. Ale ile razy pozwalamy na Boży triumf w nas i w codziennym życiu? Misterium Wielkanocnego Poranka przypomina o naszym przeznaczeniu, a spotkanie z Miłością, która nie lękała się Krzyża, umacnia nas na tej drodze, utwierdza w wierze i podtrzymuje nadzieję – a kto wierzy, nigdy nie jest sam. Nie na ciemności mamy skupić nasz wzrok. Dzień Zmartwychwstania Pańskiego jest zaproszeniem, by skierować nasze spojrzenie ku Światłości, która wszystko pokonała i nieustannie pokonuje. A przecież jak powie św. Piotr w pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich – my znamy „sprawę Jezusa z Nazaretu”. A „znać sprawę” oznacza bycie wezwanym do dawania świadectwa, do osobistego przeżywania tej tajemnicy i przemiany serc – by zamiast starego kwasu, jak naucza św. Paweł, świętować tę Paschę, jako nowe stworzenie, z sercem oczyszczonym, bo przecież przeszliśmy przez bramę Krzyża, przez Serce Jezusa włócznią otworzone z miłości dla nas. Pascha oznacza m.in. przejście ponad czymś – Pan sam, dosłownie sam, przeprowadza nas do nowego życia. Pascha może oznaczać także „schronienie”, także „ominięcie” – Pan chce nas ukryć w sobie, Jego triumf ma stać się także naszym (Jego w nas) zwycięstwem nad grzechem i śmiercią; postawa Jezusa, którą w tak szczególny sposób w tych dniach kontemplowaliśmy i rozważaliśmy, na nas nauczyć, jak omijać „domy bożków”. Według nakazu z Księgi Wyjścia, ma to być „Pascha dla Pana” – Jezus staje się naszą Paschą. To już nie rytuał, ale Osoba. „Tu jest coś więcej” – jednak aktualne pozostaje pytanie o moje zaangażowanie w te najświętsze dni w roku, najświętsze dni naszej wiary, czy naprawdę nimi żyję i chcę je przeżywać ku mojemu nawróceniu, czy też jest to po prostu dla mnie zwyczaj, tradycja.
Psalm responsoryjny wprowadza nas w ducha uwielbienia, dziękczynienia, którymi to przeniknięte powinny być te radosne chwile Wielkonocnej Niedzieli. „Dziękujcie Panu, bo jest dobry, bo Jego łaska trwa na wieki” – trwa ponad czasem i w czasie, ogarnia nas zawsze i wszędzie. Nic jej nie pokona. Nic nie pokona Bożej Miłości. Jego łaska trwa na wieki, trwa nawet wówczas, gdy (pozornie) zostaje przysłonięta przez ciemności, trwa w największym mroku nocy i żaden kamień grobowy nie zdoła jej powstrzymać. A to właśnie w obliczu odsuniętego kamienia Grobu ujawnia się wyraźnie, że ludzkie strategie są marnością wobec Bożej Woli. Rozpalony tej najważniejszej Nocy Paschał jest światłem Nadziei potężniejszej od wszystkiego. Niech ogień Paschału opanuje nasze serca, nasze myśli, rozświetli czyny.
„Jeśliście więc z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu” – te słowa św. Pawła skierowane do Kolosan usłyszmy podczas świątecznej liturgii w drugim czytaniu. Nauka ta może pobudzać do rachunku sumienia, ale rozpoczętego od wdzięczności. Jezus chce nas mieć przy sobie. Przez Tajemnicę Wcielenia i Wniebowstąpienia, nasze człowieczeństwo znalazło miejsce w łonie Trójcy Przedwiecznej. Zaraz jednak potem rodzi się pytanie – skoro jestem tak miłowana przez Pana, to dlaczego mój wzrok częściej wędruje po ziemi, niż wypatruje Jego? Jakie są moje pragnienia i moje dążenia? Jaką żyję perspektywą? Czym dla mnie jest Jezusowe Zmartwychwstanie? Tych pytań nie trzeba się bać, lecz trzeba prosić Ducha Świętego, by pozwolił nam usłyszeć wewnętrzną odpowiedź na nie. W szczerości i prawdzie. A potem – każdego dnia od nowa – „dążyć d tego, co w górze”…
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że „Zmartwychwstanie Jezusa jest kulminacyjną prawdą naszej wiary w Chrystusa i stanowi, tak samo jak Krzyż, istotną część Misterium Paschalnego” oraz: „Zmartwychwstanie jest szczytem tajemnicy Wcielenia. Potwierdza prawdę o Boskości Jezusa, jak również stanowi potwierdzenie tego wszystkiego, co Chrystus czynił i czego nauczał oraz wypełnia wszystkie Boskie zapowiedzi. Zmartwychwstały Pan, zwycięzca grzechu i śmierci, jest zasadą naszego usprawiedliwienia i naszego zmartwychwstania”. Poprzez Narodzenie Bóg „zamieszkał” z nami, w wymiarze ziemskim, doczesnym zjednoczył w sobie naszego człowieczeństwo z Bóstwem, ale to Zmartwychwstanie ostatecznie przywraca pierwotny porządek – do życia powołał Bóg człowieka, do życia w Nim. To powrót człowieka do Nieba. Grzech będzie kąsał człowieka, całą ludzkość – ale ostatecznie jest on już zdeptany przez Boga. Nie bez znaczenia jest pora Zmartwychwstania – już nie noc, ale jeszcze nie pełnia dnia. Jutrzenka, świt – coś co jest niejako poza naszym wzrokiem. Tajemnica.
Może w tym czasie, warto zadać sobie bardzo osobiste pytanie, czym dla mnie jest zmartwychwstanie? Jest to niewątpliwie radość, życie, ponowne powołanie do życia, nawrócenie, podniesienie. To kojarzy się z przywróceniem godności. Naszą godnością jest miano dzieci Bożych. Na czym ma polegać zmartwychwstanie już tu i teraz? W tekstach patrystycznych na okres wielkanocny znalazłam taką myśl św. papieża Leona Wielkiego: „Celem wszelkiej zmiany i zwrotu w życiu człowieka jest przestać być, czym się było, a zacząć być, czym się nie było.” Ale „zacząć być” po Bożemu. Triumf Paschalny Chrystusa ukazuje to najgłębsze Boże pragnienie – jest nim nasze odrodzenie. Przejście do prawdziwie chrześcijańskiego życia. Pięknie to właśnie ujął św. Leon Wielki. To on także nawoływał by chrześcijanie ocknęli się, przebudzili się do nowego życia poznając jak wielką zostali obdarzeni godnością. Ani Boże Narodzenie ani Wielka Święta Noc to nie kwestia chwili, nie sprawa daty w kalendarzu, to nie coś co dokonuje się tylko raz w roku. Raz w roku to my jesteśmy wzywani by tego doświadczyć w niepowtarzalny sposób jako także wielkie przypomnienie. Ale te tajemnice mają mieć miejsce nieustannie, codziennie. Wielkanoc to nie zwyczaj, to nie sprawa tradycyjnych obchodów. Zewnętrznie wszystko może się rozpadać, ale w sercu – gdy tylko pozwolimy – Bóg dokona niepojętych rzeczy, swoich cudów. Chrystus nie zmartwychwstał sam dla siebie. On przeszedł tę drogę dla nas. „Skoro więc początkiem upadku jest grzech, początkiem zmartwychwstania jest uwolnienie od grzechu”. Rozpalony Paschał jest światłem wolności, do której powołuje nas, wskrzesza nas Pan. „Dom śmierci – grób – staje się mieszkaniem życia” (św. Piotr Chryzolog). Nie ma tak ciemnej krainy ludzkiej nędzy, żeby światło Pana nie było w stanie jej pokonać. Dlatego nie możemy się załamywać naszymi ułomnościami, lecz raczej pozwolić Panu by oczyszczając nas swą łaską, powołał na nowo. Chrystus zmartwychwstały ma na swoim Ciele rany, ale jest to już Ciało uwielbione. Zmartwychwstanie kojarzy mi się z rozkwitającym ogrodem. Już nie Góra Czaszki – choć przez nią trzeba przejść, nie można oddzielać tych tajemnic, nie byłoby Wielkanocnej Niedzieli bez Piątku, a Piątku bez Czwartku – ale właśnie ogród. Zmartwychwstanie to niewyczerpane źródło naszej nadziei. Nie próbujmy tego układać, pojmować na sposób czysto ludzki, rozumowy, dociekając jak, kiedy, w „jakim” ciele i co będzie potem. Raczej dołóżmy starań by to zaczęło się stawać rzeczywistością już tu i teraz – w konkretach codziennych wyborów, decyzji, postaw; choćby poprzez najdrobniejsze postanowienie (bo nie tylko Wielki Post jest czasem postanowień – nawracamy się całe życie). Jutrzenka Niedzieli Wielkanocnej to nieustanne zaproszenie. „Nie nas przeto nie pochłaniają zbytnio rzeczy zewnętrzne i świat niech nie odwraca myśli serca naszego od tego, co do nieba prowadzi. Sercem stęsknionym za tym co trwałe tam umieszczajmy swoje pragnienia, gdzie oczekują nas dobra wieczne – by raz jeszcze przytoczyć św. Leona Wielkiego. – Boży lud powinien przeto dobrze uświadomić sobie to, że w Chrystusie został nowym stworzeniem i zrozumieć, kto to stworzenie przyjął na siebie i kogo ono przyjęło. Co się odnowiło, nie ma już wracać do starych niestateczności”. Jakie więc będzie moje tegoroczne „zmartwychwstanie”?
W Ewangelii Niedzieli Wielkanocnej usłyszymy o płaczu i zakłopotaniu Marii Magdaleny, o biegu dwóch szczególnie wybranych uczniów do Grobu Pańskiego. Umiłowany uczeń, który czeka na Piotra – Kościół, który potwierdza, który jest autorytetem, wiara, której daje się niejako pierwszeństwo przed emocjami – choć zarazem wiara i miłość wraz z nadzieją, stanowią jedno i nie można ich rozdzielać. Widzą pusty gród, Pana nie ma i nie wiadomo, co się stało. Może zadziwiać ten idealny porządek, poukładane rzeczy, płótna, którymi było owinięte Ciało. Jakby On po prostu wstał ze snu i wyszedł. Zostawił te płótna, bo oto rozpoczyna się Nowe. Umiłowany uczeń „ujrzał i uwierzył.” Było to jednak spojrzenie, które przenika głębiej, bardziej. Spojrzenie serca. Uwierzyć całym swym jestestwem w prawdziwość Bożych Słów. Bóg jest Prawdą. Uczniowie jednak odejdą od Grobu – z dalszej treści Ewangelii, wiemy, że ukryją się z tą prawdą (i swoimi wewnętrznymi pytaniami) za zamkniętymi drzwiami. A Maria Magdalena pozostanie przy Grobie i płacząc, nadal będzie szukać Pana – nie Jego Ciała, ale Pana, konkretną Osobę. Maria Magdalena jest obrazem Kościoła-Oblubienicy. To także obraz naszej duszy, która także powinna być jak oblubienica, wierna do końca i wyczekująca Pana, wypatrująca Go nawet wówczas, gdy inni już zrezygnowali. Nie uciekajmy od tej Tajemnicy. Umiłowany uczyń, Piotr, każdy z Apostołów, ma także swoją drogę wiary i każdy z nich na pewno w odmienny sposób (choć razem) przeżywał te wydarzenia. Tak samo każdy z nas w odmienny sposób, będą na innym etapie drogi, będzie przeżywał tegoroczne Święta. Ale dla wszystkich z nas, śmierć Chrystusa „szóstego dnia” i Jego zmartwychwstanie „pierwszego dnia po szabacie” jest dziełem nowego stworzenia. Tego „pierwszego dnia po szabacie” rozpoczyna się historia nowej ludzkości, powołanej do bycia świadkami Światłości. Niech ten Świąteczny czas będzie błogosławionym spotkaniem ze Zmartwychwstałym. Pozwólmy sobie na to spotkanie i nie bójmy się tej przemiany, która jest niejako konsekwencją takiego spotkania. Radosny dzień Zmartwychwstania Pańskiego przypomina nam, że nosimy w sobie Jego życie – życie Pana, który pokonał nasz grzech, śmierć i powstał z martwych; przypomina nam, że nie należymy już tylko do tego doczesnego świata. Niech kontemplacja Miłości, która nie lękała się Krzyża, zatrzymanie przy pustym Grobie i śpiew triumfalnego Alleluja poruszy nas wewnętrznie i obudzi pragnienie przemiany i odnowy. Dobra Nowina ogłoszona przez Anioła: „Nie ma Go tu, zmartwychwstał”, niech utwierdza w nas wiarę w Słowo Boże – stało się jak zapowiedział. Niech radość paschalna przenika nasze serca, wypełnia nas, odradza, umacnia i potęguje w nas miłość, nadzieję i wiarę, tę dziecięcą ufność i całkowite zawierzenie. Bóg jest Zwycięzcą! Nie lękajmy się!