Kolejne dni przygotowania – obfity stół Słowa Bożego

W piątkowy i sobotni wieczór kontynuowałyśmy nasze przygotowanie do świętowania 150. rocznicy poświęcenia kościoła. Dalej naszym przewodnikiem był poprzez wygłoszone słowo ks. Jan Wojtczak. Przedstawiamy fragmenty z bardzo ubogacających kazań.
Piątek – Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP
Rozpoczynając od pierwszego czytania przewidzianego na uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, ks. Jan zwrócił uwagę, że: „Ewa – Matka wszystkich żyjących – dobrze znamy tę opowieść z Księgi Rodzaju, dobrze wiemy, że stali się dla nas ci prarodzice początkiem rodzaju ludzkiego, ale także poprzez swoje nieposłuszeństwo, przyczyną śmierci, wejścia grzechu na świat. Adam i Ewa stali się rodzicami ,którzy nie do końca prowadzą nas do prawdziwego życia z Bogiem. W tym kluczu chcemy odczytywać dzisiejszą uroczystość Maryjną i misję Kościoła.” – następnie przypomniał tematy poruszane poprzedniego wieczoru – „Kościół – jako miasto potężne, zesłane przez Pana jako środek ocalenia, twierdza, która jest dla nas otwarta przez bramę chrztu św. Odczytujemy ten sakrament jako wielką odpowiedzialność za tą twierdzę, za Kościół i odczytujemy, że każdy z nas ma tam swoje konkretne miejsce i nie byłby ten Kościół taki sam gdyby kogoś z nas zabrakło.
Odkrywamy, że poprzez wierność sakramentowi chrztu św. wszyscy tworzymy Kościół jeden, święty, apostolski. Posłani przez Boga jesteśmy najpierw do nas samych abyśmy nieustannie utwierdzali się w tej naszej tożsamości, aby sakramenty, liturgia Kościoła, Pan Bóg przypominali nam kim ja jestem, dlaczego Pan Bóg pozwolił abym się narodził, jakie jest moje miejsce w tym świecie, w którym nie zawsze jest miejsce dla Boga.
Powołanie chrzcielne, o którym św. Polikarp pięknie powiedział, że serca wierzących czyni ołtarzem, na którym sam Chrystus składa się Ojcu – trwożymy więc nie tylko mury, ale także ołtarz. A dzisiaj wielkim zaproszeniem dla nas jest uroczystość Niepokalanego Poczęcia.”
Kapłan – podobnie w czwartkowym kazaniu – przywołał też fakty historyczne, najpierw odnoszące się do ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP, a następnie do powstania naszego Zakonu Sióstr Franciszkanek NS (obecnie Klarysek od Wieczystej Adoracji), który również rozpoczął swoje istnienie 8 grudnia 1854 roku. Następnie kontynuował – „Znak oddanie się Niepokalanej będzie nam dzisiaj towarzyszył, podczas Adwentu, ale także dalej, bo przecież Maryja jest naszą Przewodniczką do ostatnich naszych dni.
„Gdzie jesteś?” – szybko odczytujemy konsekwencje grzechu. Adam zaczyna się ukrywać, odczytywać Boga nie jako orędownika, ale jako przeciwnika, który może wyciągnąć konsekwencje. To pytanie skierujmy dzisiaj każdy do siebie samego: ja i ty, Kościele, gdzie jesteś dzisiaj w swojej misji, w budowaniu swojej tożsamości, w realizacji tego powołania na co dzień. Nie tyle ważne są odpowiedzi, ile pytania zadawane w naszej codzienności i dzisiaj rzeczywiście mamy ku temu okazje by odkrywać gdzie my jesteśmy w naszej relacji do Pana Boga, w naszej relacji do chrztu św., do tego wielkiego przymierza. Jak na co dzień wychodzi nam realizowanie tego przymierza, czy chcemy w sobie obraz tej białej szaty nieustannie odnawiać – i to wyłącznie za przyczyną sakramentów św. i tutaj będzie nam towarzyszył szczególnie motyw sakramentu pokuty i pojednania. Gdzie jesteśmy z tym światłem wiary, którzy przyjęli nasi chrzestni, później przekazali nam wraz z naszymi rodzicami – z tym światłem, za które jesteśmy odpowiedzialni najpierw w naszych sercach, które są przecież zagrożone, wprowadzone w stan wojny między dobrem a złem. Jak to światło rozjaśnia nasze ciemności i ciemności innych. Gdzie jesteśmy jako królowie, prorocy, kapłani, namaszczeni na chrzcie św., na bierzmowaniu, my kapłani namaszczeni w sakramencie kapłaństwa.
Kiedy Adam i Ewa źle wykorzystali swoją wolną wolę, Pan Bóg zaczął wymyślać swój plan ratunkowy – oczywiście używając pewnego antromorfizmu, bo przecież Pan Bóg wiedział. Już wtedy w zamyśle był Syn Boży, nowy Adam, który odda swoje życie, spłaci nasze długi, który w sakramentach da nam na nowo nowe życie. Pojawił się też motyw nowej Ewy, która również daje owoc życia, owoc z drzewa życia, motyw Krzyża, który staje się dla nas rajskim drzewem rodzącym zbawienne owoce. Gdzie możemy te owoce kosztować? Nowa Ewa czyli Kościół daje je nam na co dzień sakramentach, prowadzi ku prawdziwemu życiu.
Jestem przekonany, że Pan Bóg dał nam Maryję byśmy jeszcze bardziej zrozumieli Kościół. Byśmy jeszcze bardziej zrozumieli siebie. Maryja jest typem Kościoła, przez analogię możemy porównywać i odkrywać misję Maryję, Jej tożsamość i przykładać również do Maryi Kościół, który też jest Oblubienicą. Pan Bóg zechciał przez Maryję zesłać nam Zbawiciela i ufamy, że również przez Maryje pragnie nas do siebie prowadzić.
Scena Zwiastowania – scena wielkiej uważności na Słowo Boże. Maryja jawi się nam jako nie tylko słuchająca, ale jako posłuszna, Ona była uważna w swojej prozie codzienności, pozwoliła Panu Bogu przemówić, potrafiła Jemu zaufać, odpowiedzieć: oto Ja służebnica Pańska.
Chrystus został ukształtowany w łonie Maryi. Chrystus jako Głowa, ale przecież Kościół w swojej teologii dopowie, że wszyscy wierni również tworzą Chrystusa, Jego mistyczne Ciało i Maryja dalej kształtuje Chrystusa w Jego członkach. Więc jest to dla nas zaproszenie abyśmy dali wprowadzić w to Serce, w łono Maryi, dać się jak Jezus kształtować Maryi, wychowywać, prowadzić w naszej codzienności. Nabożeństwo niewoli miłości, oddanie się Bogu Ojcu przez Maryję.” – ks. J. Wojtczak zwrócił także uwagę na szczególnie maryjny rys naszego narodu i szczególne miejsce, jakie zajmuje w naszej historii Maryja. Następnie podkreślił znaczenie sakramentów w tej naszej drodze z Maryją i za Jej przykładem – „Totus tuus – abyśmy potrafi w tym naszym kroczeniu za Chrystusem i budowaniu razem z Nim Kościoła, zanurzyć się i powierzyć Niepokalanej. Niepokalana – ta która została zachowana od wszelkiego złego staje się dla nas Przewodniczką, znakiem, drogowskazem w podejmowaniu codziennych decyzji, tej wielkiej misji Kościoła. Maryja została zachowana od grzechu pierworodnego i od każdego innego grzechu. A dzięki sakramentom Kościoła my również stajemy się upodabniani do Maryi. Grzech pierworodny zostaje zmazany przez chrzest, pozostałe inne grzechy również mają okazje być zmazanymi w sakramencie pokuty i pojednania. Sakramenty pokazują nam, że możemy być faktycznie podobni do Maryi. Za nową Ewą uczymy się co znaczy być służebnicą, sługą Pańskim.”
Odwołując się do słów św. Pawła z drugiego czytania, kapłan rozważał – „Nie są to pobożne życzenia św. Pawła, ale jest to misja Kościoła, bycie świętym i nieskalanym. I to z tej samej zasługi z jakiej Maryja jest Niepokalana – a to Chrystus, który składa siebie w ofierze. Mamy dostęp do tego przez sakrament Eucharystii i chrztu św. Ta nieskalaność, motyw białej szaty ma szansę być odnawianym jeśli tylko zechcemy, podejmiemy tę rękawicę i będziemy potrafili być wiernymi przymierzu chrztu. Chrzest staje się dla nas drogą. Kiedy mówimy o Kościele to chcemy mówić o nas samych. Kiedy sprawujemy sakramenty z Kościołem i w Kościele to chcemy upatrywać w tym zbawienie, nie tylko zaspokojenie naszych pragnień doczesnych, ale nade wszystko troszczymy się o nasze zbawienie wieczne. Poza Kościołem nie ma zbawienia. To wielki przywilej bycia w tej twierdzy.
Dla nas widzimy, że niespokojne będzie miejsce na ziemi gdziekolwiek byśmy nie byli dopóki nie spoczniemy w Bogu. Dla nas, narodu wybranego Nowego Przymierza, tą ziemią obiecaną, tym miejscem przeznaczonym przez Boga, jest właśnie Kościół – miejsce tu na ziemi pielgrzymujące, ale również Kościół, który łączy się z Kościołem triumfującym w niebie, gdzie Chrystus zapewnia nas, że przygotował nam wiele mieszkań. To w tym naszym niebiańskim domu mamy upatrywać cel naszego pielgrzymowania, naszego dążenia i Kościół staje się narzędziem tego zbawienia dla nas i dla całego świata. I kiedy mówimy o tym całym świecie, możemy się pytać, jak mnie to dotyczy, mnie który mam swoje zajęcia, rodzinę, klasztor, parafię jak mam dotrzeć do całego świata? Znamy przecież historię św. Tereski, karmelitanki, która stała się patronką misji nie opuszczając swojego klasztoru. Więzami duchowymi jesteśmy powiązani z całą wspólnotą Kościoła. Wielka misja składania siebie w ofierze by inni wierni mogli z tego czerpać. Najczęściej nie mamy tego świadomości, że moje codzienne życie, moje zmaganie się poprzez pełnienie obowiązków stanu, przez gotowanie obiadu, sprzątanie, poprzez kontakt z młodzieżą, spełnianie obowiązków parafialnych, uświęcam siebie i cały Kościół. Kiedy zapraszam w to Chrystusa, kiedy jestem posłuszny w tym do czego mnie powołuje, wtedy oddaję Mu chwałę. Człowiek żyjący swoją codziennością jest chwałą Boga.
Poprzez usynowienie w Jedynym Synu stajemy się dziećmi Bożymi, przywilej jakiego nie mają członkowie żadnej innej religii. Wiemy, że wszyscy ludzie są Bożymi stworzeniami, ale tylko my chrześcijanie, katolicy, możemy nazywać się dziećmi Bożymi, na mocy chrztu św. możemy pełnoprawnie nazywać Boga Ojcem. Jako dzieci Boże jesteśmy wg woli Bożej posłani aby odkrywać tę wielką miłość i nieść ją dalej.
Scena Zwiastowania staje się dla nas sceną odkrywania Pana Boga właśnie w tej prozie życia. Czy Maryja przypuszczała, że właśnie w tej prozie życia zostanie zaproszona do tak wielkiego dzieła? Możemy snuć różne teologiczne przypuszczenia, ale tylko przez to, że miała serce otwarte pozwoliła się Duchowi Świętemu ocienić i to wtedy Syn Boży stał się człowiekiem. To ta zgoda ze Słowa rodzi Ciało, my również jako Kościół jesteśmy powołani by rodzić Boga, poprzez przyjmowanie Słowa Bożego, dla nas samych i dla całego świata.
Maryja jako Niepokalane Poczęcie jest dla nas drogą abyśmy upodobniali się do Niej.”
Sobota. Dodatkową radością była obecność na Mszy św. ks. kan. Joachima Feńskiego, który od swojego dzieciństwa, jako słupszczanin, związany był z tą świątynią i pierwszymi Siostrami, które tu przybyły z Kęt.
W ostatnim dniu triduum, ks. Jan wskazał na bogactwo liturgii Słowa drugiej Niedzieli Adwentu – „Dzisiejsza liturgia Słowa, iście adwentowa. Pięknym tropem, który prowadzi nas na drogi iście codzienne są słowa dzisiejszej kolekty, którą usłyszeliśmy na początku Mszy św. Prosiliśmy w niej Boga, aby troski doczesne nie przeszkodziły nam w dążeniu do spotkania z Jego Synem. Troski doczesne mogą nam nieraz przeszkadzać, ale Pan Bóg pragnie aby ta nasza codzienność, obciążona nieraz różnymi przeżyciami, zmartwieniami, stała się dla nas drogą do uświęcenia. Towarzyszy nam hasło Nazaretu, Świętej Rodziny, która nie była wolna od różnych doczesnych trosk, a ubóstwo ,prostota stają się dla nas wyznacznikiem naszej chrześcijańskiej codzienności. I wpatrzeni w Świętą Rodzinę pragniemy upatrywać rzeczy wielkich w tym co małe, niepozorne. Pan Bóg sam jako Kościół posyła nas przez tę prozę życia. Jest ogromna pokusa aby szukać rzeczy nadzwyczajnych , wielkich, a unikać małych kroków, tego co wydaje się błahe, przez Boga niezauważalne. A jednak to w tej codzienności chcemy odkrywać nasze przymierze z Bogiem. Abyśmy także w naszej codziennością , poprzez sposób myślenia, decyzje, żyli nie kategoriami doczesnymi, one muszą w nas umrzeć, ale kategoriami życia wiecznego i nieba. Gdzie jesteśmy jako Kościół z tym myśleniem? Nowa Ewa – Maryja – przyszła nam pokazać jak mówić Bogu tak. Upatrujemy naszą drogę w powstawaniu i przecież rzeczą ludzką jest błądzić, to diabelską jest trwać w tym uporze.”
Kapłan odniósł się także do obrazów z pierwszego dnia naszych spotkań – „Kiedy rozpoczynaliśmy nasze triduum – to był obraz miasta potężnego, twierdzy, Kościoła twierdzy, który staje się dla nas ocaleniem przed wrogami, którzy i z zewnątrz i wewnątrz nas najeżdżają. I tak również dzisiaj pojawia się prorok Izajasz. I pojawia się kolejne niebezpieczeństwo – jest nim Babilonia, najeżdża kolejny raz na Izrael i moglibyśmy powiedzieć, że Pan Bóg jakby milczał, wypróbował wiarę narodu wybranego, próbował szukać tej tęsknoty w narodzie wybranym. Usłyszeliśmy o pociesze. Są to słowa, które zostały napisane w czasie wygnania babilońskiego. Naród jest na wygnaniu, nie w ziemi obiecanej, a jednak w sercach członów narodu pojawia się nadzieja, pociecha. Rozpoznają w nich Boga, który ich nie opuścił, który ich prowadzi. Nie jest to dla nas obojętne, dla nas narodu wybranego Nowego Przymierza, który również jest na obczyźnie jako Kościół pielgrzymujący, walczący, cały czas zmierzamy do Królestwa Niebieskiego, ale jeszcze nie teraz, bo wciąż jesteśmy na ziemi. I doskwiera mam to. Czujemy oddech tego wroga, czy to będzie Asyria, Babilonia, grzechy czy niesprawiedliwość, Pan Bóg każe nam pielgrzymować w takich warunkach, ale jednocześnie zapewnia nas, że jest z nami, pragnie przygotowywać nasze serca, oświecać, abyśmy Go rozpoznawali. My pamiętamy jaki jest cel naszej pielgrzymki, gdzie jest nasza ziemia obieca.”
Ks. J. Wojtczak nazwał Ewangelię księgą naszego pocieszenia – „Pan Bóg chce naszej cierpliwości – i dla siebie i dla Niego. Każdy z nas wie, jak często o tę niecierpliwość moglibyśmy siebie posądzić. Jak często wyglądamy Boga, którego myślimy, że nie ma pośród nas, bo wołamy, prosimy, modlimy się, a On jakby nie odpowiadał. I jak w historii narodu wybranego, może jest to momot zwłoki, ale ufamy, że Pan Bóg wie doskonale kiedy potrzebna jest Jego interwencja, kiedy ma pokazać w historii, że jest obecny i przeprowadzić naród wybrany do wolności. I nie inaczej będzie z nami. To wielka prośba Boga dzisiaj o cierpliwość, w zmaganiu się z sobą, ze światem, ze swoimi słabościami. Dać sobie czas na dojrzewanie, na rozwijanie się w tym powołaniu i to też nie idąc do przodu gigantycznymi krokami, ale wybierając raczej metodę małych kroków, prostych decyzji, niepozornych nazaretańskich wyborów, które będą nasze życie upodobniały do Świętej Rodziny, staną się okazją do reprezentowania Boga w Kościele.
Kościół, który cały czas ma w sobie ten depozyt sakramentów, aby odnawiać w sobie to prawdziwe, święte i nieskalne oblicze. Dobrą Nowiną dla nas jest to, że Chrystus zwyciężył grzech i śmierć. Jesteśmy po stronie Zwycięzcy, w gronie tych, którzy niosą sztandar Krzyża nie jako hańby, ale wielkiej wiktorii w historii całego świata.
Maryja tak bardzo zajęta sprawami codzienności, potrafiła w tej codzienności odkryć przychodzącego Boga i powiedzieć „oto ja”. Wzywa nas do tego sakrament chrztu św.” – następnie kapłan odwołał się do symboliki namaszczenia, konsekracji kościoła, ołtarza olejem świętym – „to tak jak my na chrzcie i w bierzmowaniu zostaliśmy namaszczeni świętym olejem. Obraz oleju, który ma nam przypomnieć, że każdy z nas jest jak Chrystus, bo jesteśmy uchrystusowieni, jest królem, prorokiem, kapłanem. Poprzez królestwo mamy odnosić triumf nad grzechem, mamy być ambasadorami Królestwa Niebieskiego, tymi, którzy żyją, oddychają mentalnością Nieba, kategoriami życia wiecznego. Ale przecież królować to znaczy służyć. Często o tym zapominamy, a tak pięknie o tym przypomina nam Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy kiedy umywa nogi uczniom. Przypomina na Krzyżu. Pokazuje co znaczy być włączonym w to królestwo. Dalej tę wielką godność prorocką otrzymujemy w darze chrztu świętego. I mają nią żyć nie tylko kapłani, którzy głoszą Słowo, ale przecież każda z osób, która przyjęła ten sakrament. Bycie prorokiem najpierw dla siebie, życie tym Słowem w prozie naszej codzienności i nie głoszenie kazań innym, ale poprzez sposób życia stawanie się inspiracją dla innych. Jak św. Franciszek z Asyżu, był księgą w której można było odczytać obraz Boży. Gdzie jest ta misja Kościoła w mojej codzienności? Bo kiedy nie możemy powiedzieć słowa, możemy pokazać życiem kim jestem, do jak wielkich rzeczy Pan Bóg mnie powołuje. I dalej – jestem również kapłanem. Każdy z nas przez chrzest jest włączony w składanie siebie Bogu w ofierze. Dlatego potrzebujemy sakramentu Eucharystii, aby przyglądać się Chrystusowi jak należy to czynić. Słowa „bierzcie i jedzcie” – mają dalej dokonywać konsekracje naszych serc abyśmy potrafili dać siebie jak Chrystus drugiemu człowiekowi. Bierz i jedz jestem dla ciebie, chcę królować przez służbę i chcę w tych najmniejszych gestach codzienności składać siebie w ofierze. I w Chrystusie widzimy, że nie jest to przenośnia, ale jak najbardziej realny obraz składania siebie w ofierze. I to będzie bolało, ale to droga białego męczeństwa na co dzień.
Pan Bóg nas w tej misji nie zostawia nas samych. Nie chce abyśmy starali się jedynie własnymi siłami, wytężali się, bo nie damy rady, bo nasza ludzka natura jest słaba, ale z Bożej miłości uszlachetniona i Bożą łaską wsparta. Wiemy, że człowiek sam sobie nie poradzi, potrzebny jest Pan Bóg, Duch Święty, łaska uświęcająca.”
Odnosząc się do drugie czytania zaczerpniętego z Listu św. Piotra, kapłan zwrócił uwagę, że nauka ta pokazuje nam – „abyśmy przerzucili więcej ciężaru tej pracy na Pana Boga, na Jego łaskę. Ciągłe nawracanie się, ciągłe powracanie do źródeł, wpatrywanie się w Matkę Najświętszą, która nam przoduje i pokazuje, że to wyszyto, dzięki sakramentom jest możliwe, że choć Ewa i Adam zawiedli w Raju to pojawili się Nowy Adam i Nowa Ewa. Chrystus każdy grzech może zmazać. Wszystko jest możliwe.
Wraca również obraz miasta potężnego. Prorok Izajasz mówi, że Pan upokarza to miasto które w sobie samym upatruje ratunek a nie w Panu Bogu. My również, kiedy w sobie samych upatrujemy ratunek, liczymy na własne siły, prędzej czy później ,polegniemy, ale kiedy złożymy naszą ufność w Panu, kiedy w codzienności będziemy do Niego powracali, Pan staje się dla nas Skałą Wiekuistą.”
Na koniec, ks. Jan Wojczak zachęcał – „Chcemy w tej naszej obczyźnie rozpoznawać, że Pan Bóg jest obecny. Nieraz nam ciężko Pana Boga zauważyć, wołamy, szukamy, a Go nie ma, bo szukamy Go po ludzku, bez nadziei. On zawsze jest Emmanuelem. Nie ma momentu, nie ma chwili, w której byśmy nie odkrywali Boga z nami. I to jest początek i koniec Dobrej Nowiny.” – podkreślając, że roku liturgicznym B, będziemy czytać Ewangelię wg św. Marka rozpoczynającą się od słów: „Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie” – „Kiedy pozwalamy Panu Bogu skruszyć nasze sumienia, wtedy On przychodzi z Dobrą Nowiną aby nas podźwignąć. Bo nasze oblicze, oblicze Kościoła, powinno opowiadać o Dobrej Nowinie. Jesteśmy tym obliczem, które ma być piękną reklamą, reprezentantami Boga na ziemi. Jest to niebywale trudne, wymagające, bo sami doskonale wiemy ile musimy zmagać się z sobą samym aby Pan Bóg mógł być widoczny w naszym życiu, ale to jest właśnie nasza misja, misja Kościoła, opowiadanie o Bogu, stanie się kartą Ewangelii.”
Dziękujemy ks. Janowi, że zechciał nas poprowadzić i przez te dni, przez głoszone nauki przygotować do świętowania rocznicy poświęcenia kościoła pw. św. Ottona. Niech Pan Jezus swoimi hojnymi łaskami wynagrodzi trud głoszenia Słowa i błogosławi i wraz z Niepokalaną strzeże na drogach kapłańskiej posługi, codziennej realizacji powołania.