I Niedziela Adwentu (rok A)

Oto rozpoczynamy Adwent. Chciałoby się powiedzieć – kolejny w życiu. I pewnie może nam również towarzyszyć pokusa: „już wszystko wiem”, „wiem, jak to będzie wyglądać, co będzie się dziać i jak to się skończy”. Ale to przecież nie jest powtórka serialowej serii, którą może oglądalibyśmy już po raz „enty”. To zupełnie nowy czas, choć faktycznie, jakoś nam znany: wchodzimy w niego z bagażem doświadczeń minionych lat, pewnie też z jakąś wiedzą, nazwijmy to, teoretyczną wyniesioną z katechezy. Ale czy nie byłoby piękniej gdybyśmy niejako o tym wszystkim zapomnieli i przekroczyli próg Adwentu całkowicie „na świeżo”? W uważności serca na oczekiwanie na Najważniejszego… . Jakby to miałbyś nasz pierwszy Adwent… .

Jak wiemy, okres ten dzieli się na dwie części. W pierwszej połowie Adwentu mądrość Kościoła i liturgia Słowa skupiać będzie naszą uwagę na ponownym przyjściu Pana, czyli na paruzji, której oczekujemy. Druga połowa będzie już bezpośrednim przygotowaniem do obchodów Bożego Narodzenia. Chrystus przyszedł na świat, już przeżywamy misterium zbawienia, a jednak wciąż jesteśmy tymi, którzy wyczekują. Tajemnica Wcielenia, Bóg, który stał się Człowiekiem – nad tym w tym czasie teraz będziemy rozmyślać. Misterium Wcielenia to objawienie Bożej bliskości i miłości, ale również przypomnienie o godności, o wielkości naszego powołania, jako człowieka, skoro Bóg tak uświęcił człowieczeństwo.

Jesteśmy wspólnotą Kościoła pielgrzymującego, jesteśmy w drodze – a w to wpisane jest oczekiwanie. Adwent jest takim szczególnym czasem właśnie oczekiwania. Adwent jest nam podarowany również po to, aby o tej postawie przypomnieć nam i jej nauczyć. Dzisiejsza cywilizacja jest raczej nastawiona na natychmiastowość. Każdy chce mieć wszystko na już, od razu, tak wiele rzeczy i możliwości jest na wyciągnięcie ręki. Mamy czuwać, aby otworzyć Panu, gdy zapuka do drzwi. W tym pierwszym okresie Adwentu towarzyszyć nam będzie postać proroka Izajasza oraz Jana Chrzciciela. Wzywają oni do nawrócenia i przemiany, odnowienia swojego serca, aby móc w pełni przyjąć przychodzącego Pana. Adwent jest więc czasem oczekiwania, ale nie ma tu nic z bierności. Zaproszeni bowiem jesteśmy do owej odnowy. Często słyszeć będziemy wezwanie: gotujcie drogę Panu, przygotujcie miejsce dla Pana – w swoim sercu, w swoim jestestwie, w codzienności, w podejmowanych decyzjach, w przeżywanych radościach i smutkach, trudach, cierpieniach i sukcesach, w samotności i w relacjach… . Oczekiwania na Pana winno jednak napełniać nas radością – skoro wiemy, na Kogo czekamy i kim On jest. Postać Maryi, z którą spotykać się będziemy szczególnie podczas Rorat, a która w wyraźniejszy sposób w liturgii będzie obecna w drugiej połowie Adwentu, ukazuje nam jak ważna jest postawa zasłuchania. Dyspozycyjność do przyjęcia Słowa i takie z nim osobiste przebywanie, słuchanie właśnie i pozwolenie, aby ono zaczęło czytać i przemieniać moją osobistą historię, aby ostatecznie stało się Ciałem, to znaczy, aby zajaśniało w moim życiu jako coś autentycznego, prawdziwego, konkretnego.

Dlatego dzisiejsza perykopa, fragment Ewangelii wg św. Mateusza, tak dobrze wpisuje się w kontekst przygotowania, a zarazem jest lekcją duchowości. Nie możemy przeżywać naszej codzienności bezmyślnie, bo może się zdarzyć, że „nie zauważymy” przyjścia Pana, tak jak współcześni Noemu „nie spostrzegli” fali potopu, który ich pochłonął. My dziś wiemy, że tą Arką dla nas jest Kościół Święty, w którym Pan złożył swoje sakramenty, skarby swych łask. O Sercu Maryi, o Matce Bożej, Tradycja także mówi, że jest Arką Przymierza, ponieważ nosiła w sobie Syna Bożego. Serce Jezusa jest taką Arką schronienia, do której pragniemy się uciekać, w Niej skryć. Nasze życie zostało nam powierzone. Jesteśmy jakby „gospodarzami”, czy może lepiej: zarządcami, którzy jednak w odpowiednim momencie, będą musieli zdać sprawę ze swojego zarządu. „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o jakiej porze nocy nadejdzie złodziej, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie»”. To prawda, Bóg zaskakuje. Możemy się o tym przekonać, gdy np. zmagamy się z jakimś problemem, a tu niespodziewanie, z zupełnie innej strony niż byśmy wyglądali, przychodzi pomoc, wsparcie czy nawet rozwiązanie. Pewnie każdy w swoim życiu miał taką sytuację, ma takie doświadczenie, które mógłby podsumować właśnie w ten sposób: Bóg lubi zaskakiwać. Pan jednak nie jest „złodziejem”. On przychodzi do swojej własności, którą to my nieraz staramy się Mu zabrać, zagarnąć zachłannie dla siebie. Nasze czuwanie to nie strzeżenie domu przed złodziejem – strzeżenie pełne lęki, napięcia, strachu. Nasze oczekiwanie to wyglądanie na powrót Oblubieńca, na Dobrego Pasterza, który chce nas poprowadzić do Domu Ojca, do naszej prawdziwej Ojczyzny. Pierwszym adwentowym krokiem winno więc być zatrzymanie, które pomoże wejść w zasłuchanie. Tak jak wyznawała to oblubienica z Pieśni nad pieśniami: ja śpię, lecz serce me czuwa. Czuwać, aby być gotowym. W tym kontekście całe nasze życie jest adwentem – oczekiwaniem na Pana. A On nigdy się nie spóźnia, lecz przyjdzie w najlepszym momencie – najwłaściwszym z perspektywy naszego zbawienia.

Pierwsze czytanie z księgi proroka Izajasza kończy się wezwaniem: „Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pańskiej!” Kilka wersów wcześniej przedstawiony jest owoc takiego postępowania: staniemy się wówczas prawdziwymi świadkami, których postawa będzie miała moc przyciągania, inspirowania innych do poznawania Boga i wejścia na Jego drogę. Wszystko to jednak wynika z potęgi Pana: „Bo Prawo pochodzi z Syjonu i słowo Pańskie – z Jeruzalem»”. Nie z nas. Nasze świadectwo jest wynikiem otwarcia się na Łaskę Pana i współpracy z nią. Nieraz próbujemy ewangelizować, nawracać innych, a może warto sobie zadać pytanie o własne nawrócenie? Bo to moja osobista przemiana powinna być pierwsza. Potem cała reszta, czyli głoszenie. Przejść z ciemności do światła. Ten motyw również będzie obecny w okresie Adwentu. Pięknie obrazuje to oprawa Mszy św. roratnich – na początku liturgii kościół pogrążony jest w ciemności, którą przełamują delikatne światełka lampionów. Ale później, gdy rozbrzmiewa już „Chwała na wysokości…”, zapalamy światła, bo to hymn „Bożego Narodzenia” – przychodzi Chrystus, który jest światłością świata. Potrzeba nam jednak osobistego zanurzenia w Bogu, aby nie zabrakło nam oliwy wierności w lampach naszych serc, które zaproszone są do tak wyjątkowego oczekiwania. W pierwszym czytaniu słyszymy również: „góra świątyni Pańskiej stać będzie mocno na szczycie gór i wystrzeli ponad pagórki”. Jakie miejsce w moim życiu zajmuje Pan, Jego Słowo, Prawo Nowego Testamentu? A może nie chcę oczekiwać na Niego, może wolałbym zignorować ten liturgiczny czas, bo Jego obecność jest dla mnie czymś kompletnie obojętnym? Może wcale nie czekam?

Św. Paweł pouczał wspólnotę chrześcijan w Rzymie i poucza nas dziś: „Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas niż wtedy, gdy uwierzyliśmy”. To bardzo ważne wersety. Życie płynie, krzątamy się wokół wielu spraw, w wiele rzeczy pewnie się angażujemy. Także czas Adwentu może kojarzyć nam się z jakimiś wyrzeczeniami, postanowieniami. A tymczasem Apostoł Narodów wyraźnie zaznacza to jedno: rozumieć chwilę obecną, czyli nie pozwolić, aby ona nam gdzieś, przysłowiowo, przeleciała przez palce. Tą chwilą obecną teraz dla nas jest Adwent. I może największym (i najbardziej owocnym) postanowieniem, jakie możemy podjąć, jest właśnie to związane z zatrzymaniem i zasłuchaniem w Słowo, ponieważ „przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom”. Przejście z ciemności do światła, to również zmiana postępowania. Nie wystarczy tylko wyznać, że czeka się na Pana ani uznać w Nim kogoś ważnego w moim życiu. Trzeba jeszcze „odrzucić uczynki ciemności”, bo powołani jesteśmy do bycia dziećmi światłości. Ciemność nie jest dla nas stanem właściwym. Przed Panem nie ma nic ukrytego, On wie o wszystkich naszych czynach. „Nie troszczcie się zbytnio o ciało” to wskazanie, aby nie skupiać się tylko na doczesności, lecz właśnie „przyoblec się w zbroję światła”. Światło, to jest Chrystus, jest naszą zbroją, naszą obroną i ostoją. Nasze człowieczeństwo oblekać mamy cnotami, tą wyjątkową duchową szatą. I wówczas nie musimy się obawiać przyjścia Pana.

Psalm wzywa nas: „idźmy z radością na spotkanie z Panem”. Idźmy z radością przez czas Adwentu – tego, który rozpoczyna się w tę niedzielę, ale również przez ten czas całego naszego życia. W tekście z IX wieku napisanym przez Anonima czytamy: „Oto Sprawiedliwy przychodzi do nas grzeszników, aby z grzeszników uczynić sprawiedliwych; Święty przychodzi do bezbożnych, aby uczynić nas świętymi; Pokorny przychodzi do pysznych, aby z pysznych uczynić pokornych”. Idźmy z radością odziani w szatę światłości. Niech ten czas będzie wyjątkowy – tak jak wyjątkowe są te chwile, których doświadcza zakochana osoba oczekująca Umiłowanego.

s. M. Teresa od Jezusa Królującego w Boskiej Eucharystii OCPA