Przyjdź, usiądź, zaczekaj.

Za nami druga niedziela Adwentu (8 grudnia). Wieczorem, zgromadzeni na Mszy św., mieliśmy okazję wysłuchać kolejnego kazania ks. Rafała Kowalskiego w ramach duchowego przygotowania do przeżywania Roku Jubileuszowego.
Kapłan w swoim słowie kontynuował rozpoczęty tydzień temu temat modlitwy.
„Modlitwa nie jest od załatwia spraw, powinna być style życia. Bóg nigdy nie przyjdzie do nierealnej, wymyślonej przez nas sytuacji. Bóg nie działa w sytuacjach, które są w naszych głowach, wymyślone. Jeżeli Bóg ma coś uzdrowić, jeżeli Bóg ma się gdzieś spotkać, to On może się spotkać tylko tam, gdzie ty jesteś realnie i w takim stanie w jakim obecnie jesteś – z twoim bólem, zmęczeniem, z całym twoim zniechęceniem – bez tych wszystkich rzeczy, które wydaje ci się, że powinieneś. Po prostu, jeżeli chodzi o modlitwę, to trzeba usiąść w miejscu i pozwolić, aby On usiadł koło ciebie. Usiąść w miejscu, zatrzymać się.
Mnisi ze Wschodu mówili, że Duch Święty jest jak wielki, płochliwy ptak. Więc jeśli siedzisz gdzieś, to na modlitwie musisz zachowywać się cicho. Może przyleci, usiądzie koło ciebie, to nie możesz krzyczeć, manifestować, zwoływać całego chóru. Usiądź i postaraj się Go nie spłoszyć, postaraj się, aby między wami wytworzyła się więź. Po chwili powiedz jedno słowo, za moment może całe zdanie. Po następnych piętnastu minutach, jak już coś usłyszysz, powiedz kolejne słowo.
Na modlitwę potrzeba czasu. We wspomnieniach różnych Świętych można wyczytać, że oni, dosłownie, tracili czas na modlitwę – to znaczy, wręcz tracili poczucie czasu na modlitwie.
Jeśli na modlitwie spotykasz się sam z sobą, to będziesz żył według naszego czasu, ale jeżeli spotykasz się z Kimś innym to być może On cię zanurzy w swój czas, w czas, w którym nie ma czasu, w wieczne teraz”.
Ksiądz przytoczył także fragment z książki „Mały Księże” o oswajaniu lisa przez tytułowego bohatera. Zamieszczone tam wskazania, jak „oswoić” lisa, można streścić: „przyjdź i posiedź, a później przyjdź i posiedź znowu, a potem przyjdź i posiedź jeszcze. Bycie jest istotą”.
Ks. Rafał odniósł się także do pokusy, jaką jest poczucie, że ciągle musimy coś robić, także na modlitwie. A tymczasem to „nie robienie – to jest rzecz, która powinnam się w nas mocno zakorzenić. Z Bogiem trzeba po prostu być, bo tylko będąc jesteśmy w stanie przemieniać się, a przecież o oto chodzi: o przemianę życia, serca, aby cuda zaczęły się dziać w moim życiu nie dlatego, że sobie to załatwiliśmy, ale dlatego, że Imię Jezusa jest dla nas tak bliskie, że jak Je wypowiemy, to nie ma innej możliwości: tylko cuda muszą się zacząć dziać”.
Inną sprawą, jest pokusa dokładania sobie kolejnych modlitw, aż jesteśmy już nią przeładowani. „Jeśli rano oddajemy swoje życie Bogu w jakimś akcie woli, to przypomnij sobie tylko tę myśl koło południa i już masz kotwicę, do której możesz wracać. I nie zastanawiaj się, co zrobić bardziej – odwołuj się do tego aktu, bo to jest twoja wola, już podjąłeś jakąś decyzję, niech to będzie twoją modlitwą. Oczywiście, że trzeba też dołączyć modlitwę słowem, myślną.
Na glebie naszej modlitwy, trzeba stosować taki płodozmian. Kościół ma mnóstwo form modlitwy, żeby je też dostosować do swojej wrażliwości”.
Ks. Rafał zachęcał także do odkrycia i praktykowania modlitwy Jezusowej: „Jak gdzieś człowiek zaniedbuje modlitwę, to po czasie zauważa ile takie syfu osiada na sitku. Zachęcam do modlitwy Jezusowej, która daje poczucie, że nie modlę się do siebie samego. Cały czas przywołuje Imię Jezusa. I jeśli ja mam kochać ten świat, to nie tak jak mi się wydaje, ale tak jak kocha go Chrystus.
Gdybyśmy wierzyli w to, że Bóg ma moc uzdrawiania, byłoby więcej uzdrowień. Duch Święty nie jest Duchem drugiej czy trzeciej świeżości, lecz jest tym samym Duchem, który zstąpił na Apostołów w Wieczerniku, Duchem mocą którego Apostołowie mieli czynić cuda”.
„Chodzi o to, aby wierzyć Bogu bardziej niż sobie. Wierzyć bardziej Jemu niż temu co widzą moje oczy. Bo my nie widzimy wszystkich owoców i dobrze, że ich nie widzimy. A owoce potrzebują czasu. Modlitwa jest o przemianie serca, a przemiana serca musi mieć czas. Jak z jajka ma się coś wykluć, to nie można go ciągle wyciągać spod kury. Jeżeli szewc ma naprawić buty, to zanieść te buty do szewca i tam je zostaw, czekaj aż on je zrobi. On to zrobi, zlecenie przyjęte.
Na modlitwę jaką zanosi człowiek do Boga są trzy odpowiedzi: tak, nie i zaczekaj. Ta trzecia jest według mnie najbardziej niedowartościowana w naszym kontakcie z Panem Bogiem.
Bóg jest inny niż ja. Jeśli wchodzisz w tę relację, to musisz się zgodzić, że On jest inny, ma inny czas, widzi więcej. I to co musisz zrobić w tej relacji, to nie wycisnąć od Niego zmianę, ale zaufać, że On wie jak to zrobić”.